Jesteś tutaj

Relacja z XLI Rajdu Elektryka

Śladami niedźwiedzia do Kopalni Uranu w śniegu po kolana, czyli kolejny słoneczny rajd Elektryka

Ania Paluch


fot. Marta Wańkowicz 

Na początku były góry i Politechnika. Pewnego dnia pewien niesamowity człowiek wziął sprawy w swoje ręce, i tak to rajd stał się Rajdem Elektryka, zwykłe ognisko – ogniskiem rajdowym, a wymarłe sudeckie wioski – tętniącymi życiem ośrodkami turystyki pieszej. W ubiegły weekend odbyła się już XLI tego typu impreza, tym razem w Bolesławowie k. Stronia Śląskiego.

W piątek Bolesławów był jak Kołobrzeg w szczycie sezonu. Od rana przybywały samochody oraz grupy piesze, zmierzające z przewodnikami SKT do miejsca, gdzie autobus staje się widmem. Wieczorem paliło się ognisko skupiające znaczną część rajdowiczów oraz miał miejsce turniej Juggera i pokaz filmu. To był naprawdę długi piątek.


fot. Alicja Szwed 

Wszystkie wyrocznie i wróżki Meteo zapowiadały na sobotę burze i deszcze. Kilku setkom rajdowiczów udało się zdjąć te klątwę i wszystkie trasy wyruszyły w doskonałych warunkach. A było gdzie iść! Niektórzy powędrowali na Śnieżnik w śniegu po kolana, inni chcieli zobaczyć niedźwiedzia z Jaskini Niedźwiedziej, albo rozpromienić się w Kopalni Uranu w Kletnie.

Ostatnim celem wszystkich sobotnich tras (i jedynym zdobytym przez wszystkie!) była karczma i browar w okolicznej miejscowości - Kamienicy, gdzie impreza taneczna trwała do rana. Byli wśród nas tacy, którzy tam znaleźli swoje miejsce, ale większość udała się na ognisko rajdowe oraz grę terenową śladami Słowian. I znów sobota skończyła się w niedzielę.


fot. Rafał 

Ostatni dzień upłynął na sprzątaniu swoich śmieci, ośrodków i całego Bolesławowa. Tak się wszyscy zaangażowali, że na trasę wyruszyła jedna 4-osobowa grupa! Ale miejmy nadzieję, że Bolesławów jest tak czystym miejscem, że można przejrzeć się w chodniku.


fot. Alicja Szwed 

Paluszanka