Na początku grudnia mamy okazję do podwójnego świętowania – spotykamy się, żeby podsumować roczną działalność klubu oraz by uczcić urodziny Dziekana, dr hab.
Zbigniewa Kłosa. Gdzie świętujemy? Tradycyjnie, na wsi w Batorowie, znajdującej się na skraju Gór Stołowych. Uczestnicy wydarzenia docierają do tamtejszej Górskiej Bazy Noclegowej na różne sposoby. Niektórzy z nas przyjeżdżają samochodem już jednego dnia wcześniej – część jest zobowiązana zająć się organizacją i kulisami imprezy, a część chce jeszcze przed zabawą zdobyć Szczeliniec Wielki. Wczesnym rankiem w dniu święta kilkoro śmiałków pokonuje drogę do Batorowa spacerem ze Ścinawki Średniej, zwiedzając po drodze Wambierzyce (podobno widzieli tam przedziwne gryzonie – nutrie amerykańskie).  Na sankach nie dociera nikt, bo niestety śniegu tyle co nic.

Wieczór się zbliża. Wszyscy uczestnicy zakwaterowani w Bazie. Ostatnie przygotowywania: robimy kanapki według żelaznych zasad Dziekana, które świątecznie zapełniają cały stół, chociaż do Wigilii jeszcze prawie dwa tygodnie. Niektóre dziewczyny przebierają się w sukienki, niektórzy chłopcy zapinają guziki koszul. Dziekan elegancki i stylowy, jak zawsze.

Ale na korytarzu gromada ubłoconych butów trekkingowych – to my.

Właściwe spotkanie rozpoczyna Paulina, prezes Klubu minionego już prawie roku oraz Monika, aktualna prezes SKT-u. Na dużym ekranie oglądamy fotografie i filmy, relacjonujące wspólne wyjazdy rowerowe, wyjazdy w góry czy na żagle. Słyszymy dźwięki ulubionych piosenek w akordach klubowych gitarzystów. Na sali słychać dużo śmiechu i wspomnieniowych westchnień. Na pewno każdy się teraz uśmiecha, nawet nie trzeba sprawdzać. Dziękujemy sobie nawzajem za zasługi dla Klubu. I takim oto sposobem wyczekujemy kolejnego, dobrze zapowiadającego się wspólnego roku.

Dziekan również zdaje się być zadowolony, może nawet dumny. Właśnie idziemy w jego kierunku z tortami, wznosząc kieliszki szampana i śpiewając sto lat, niech żyje nam!

Potem już tylko muzyka, tańce, dobre jedzenie. I oczywiście chochle wyśmienitego grzańca, choć wyraz Grudniówka brzmi jak mocna, świąteczna nalewka, jak wiśniówka czy aroniówka. Nasz grzaniec jest jednak nie do zastąpienia.

Rankiem będziemy z uśmiechem wszystko na nowo sobie przypominać. Migawki z wyjazdów, poprzedni wieczór… i tak co roku J